– Coś taki przybity?
– A z czego się cieszyć… Dzisiaj mi jeden taki kasę zabrał i jeszcze ząb straciłem.
– Dresiarz?
– Dentysta…
—
Młody dentysta wraca z dyskoteki:
– Jak było?
– Spoko, trzy wyrwałem.
—
Siedziałam w poczekalni u swojego nowego dentysty i rozglądałam się. Zauważyłam na ścianie dyplom ukończenia studiów, na którym figurowało jego pełne imię i nazwisko.
Znienacka mi się przypomniał wysoki, przystojny, ciemnowłosy chłopak o tym samym nazwisku chodził ze mną do liceum jakieś 30 lat temu.
Czyżby mój nowy dentysta był tym chłopakiem, w którym się nawet trochę podkochiwałam?
Jak go jednak zobaczyłam, szybko porzuciłam te myśli.
Ten prawie łysy facet z siwiejącymi włosami, brzuszkiem i twarzą pełną zmarszczek był zbyt stary, by mógł być moim kolegą ze szkoły.
A może jednak? Po tym, jak mi przejrzał zęby, zapytałam go, czy nie chodził przypadkiem do XXVI LO.?
Tak. Owszem, chodziłem i byłem nawet jednym z najlepszych uczniów, zarumienił się.
A w którym roku Pan zdawał maturę? zapytałam.
On odpowiedział: W siedemdziesiątym szóstym. Dlaczego Pani pyta?
To Pan był w mojej klasie! powiedziałam zachwycona. Zaczął mi się uważnie przyglądać.
I następnie ten wstrętny, pomarszczony staruch zapytał: A czego Pani uczyła?…
—
Pracownik często spóźniał się do pracy, bo zasypiał. Kierownik zagroził mu zwolnieniem. Wtedy biedak kupił sobie kilka budzików. Któregoś dnia budzi się rano 8:15, a do pracy chodzi na 8. Budziki nawet nie gdaknęły. Przerażony leci do dentysty po sąsiedzku i mówi:
– Rwij pan 4 zęby z przodu i pomaż pan mi twarz krwią, powiem, że miałem wypadek.
Po zabiegu pyta dentysty ile się należy, a ten mówi 400 zł. Facet mocno zdziwiony mówi, że przecież normalnie jest 40 zł od zęba, a dentysta na to:
– Tak, ale dzisiaj jest niedziela…
—
Tylko Chuck Norris umie umyć zęby szczerbatemu.
hahaha, najlpeszy był ten pierwszy kawał :P